reminiscencje po kongresie
„3 x 4″ z Prezydentem w tle i małym zgrzytem
Czterech
premierów, cztery uchwały, cztery wyzwania z Prezydentem Aleksandrem w tle i
małym zgrzytem po kongresowym.
Taki właśnie był Kongres. Co nam dał , czy był tylko przystankiem na naszej
drodze do lepszych czasów, czy świętem towarzystwa, które się lubi i nawzajem
szanuje. Czy może wreszcie był nowym otwarciem dla naszych dążeń i marzeń o
wspólnym kraju mlekiem i miodem płynącym.
Czas pokaże. Wszystko w naszych rękach,umysłach i determinacji z jaką
przystąpimy do działania.
Ale pora omówić Kongres i jego kuluary.
Panel czterech premierów. Po pierwsze nie wszyscy wierzyli, że się zjawią w komplecie Józef Oleksy, Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miler i Marek Belka, a jednak przyszli. Po drugie,czy to tylko zabieg socjotechniczny, czy rzeczywiście chcą nam coś ważnego powiedzieć. Po trzecie autentyczna troska o przyszłość i rozwiązania dla kraju, czy już kampania wyborcza do europarlamentu. I wreszcie sama debata ,pełna emocji ,bezkompromisowych ocen aktualnej sytuacji w kraju ,przestróg przed mamieniem społeczeństwa zagrożeniami płynącymi z unii i możliwością utraty przez nas suwerenności – odpowiedziała nam jednoznacznie na wyżej przedstawione wątpliwości i pokazała jak ogromna praca nas czeka przed wyborami do europarlamentu, by określić miejsce i rolę kraju z wysokimi aspiracjami i jeszcze do tego przekonać całe społeczeństwo. Miło posłuchać mądrych ludzi, tym bardziej że widzą w nas sojuszników dla wspólnych rozwiązań dla dobra kraju. Dziękując pomysłodawcom i autorom tego panelu nie sposób nie zauważyć roli jaką odegrał Sergiusz Najar jako moderator dyskusji ze swadą prowadzący spotkanie.
Cztery
uchwały. Zupełnie nowy sposób prowadzenia dyskusji i wypracowania stanowisk,
paromiesięczna wymiana poglądów , ciągłe zbliżanie stanowisk dało oczekiwany
efekt.
I chociaż zabrakło mi ostatecznej debaty podczas plenarnej sesji kongresowej
poświęconej programowi, to być może zaproponowana w jednej z uchwał koncepcja
ciągłej pracy programowej zrekompensuje ten niedostatek.
A co do samych uchwał, to dają nam poczucie , że wypełniamy jeden z naszych
głównych celów statutowych jakim jest budowa społeczeństwa obywatelskiego.
Sprawy, które w nich poruszyliśmy nie mają żadnej etykiety partyjnej, są
oczekiwaniami zwykłych ludzi obdarzonych poczuciem sprawiedliwości i
wrażliwością społeczną, a jeżeli mogą się stać wskazówką dla jakiejś partii
politycznej czy ugrupowania, to tylko należy się z tego cieszyć. Teraz musimy
zrobić wszystko, żeby spopularyzować idee w nich zawarte i przełożyć na
działania pragmatyczne szukając sojuszników dla zaproponowanych zmian.
I
wreszcie cztery wyzwania: dla Włodka Czarzastego-przewodniczącego
„Ordynackiej”, nowo wybranego zarządu z takimi tuzami jak Józef Oleksy czy
Bogusław Liberadzki (szkoda, że bez Andrzeja Rozenka), Komitetu Wykonawczego i
Rady Naczelnej, które wspólnie muszą podjąć się realizacji przyjętych uchwał i
apeli. Po pierwsze podjąć trud popularyzacji naszych uchwał i stanowisk, odbyć
spotkania z adresatami i sojusznikami w celu realizacji zawartych w nich
postulatów. Po drugie przekształcić proponowane rozwiązania dotyczące
poszukiwań możliwości finansowania stowarzyszenia, powołania do życia gazety
internetowej , czy stworzenia ośrodka myśli społecznej w konkretne działania
określając przy okazji termin ich realizacji. Po trzecie przygotować stowarzyszenie
do debaty nad naszym miejscem i rolą jaką możemy odegrać w Zjednoczonej
Europie, merytorycznych dyskusji i popularyzacji naszego w tej mierze
stanowiska.
Po czwarte przygotować stowarzyszenie i jej członków do biernego i czynnego
uczestnictwa we wszystkich wyborach, które się będą odbywać w najbliższych
latach .
Nie mogę
również pominąć wystąpień naszych kolegów odgrywających dziś ważne role w
partiach i tworzonych przez siebie ugrupowaniach. Naszego byłego
przewodniczącego Marka Siwca i Ryszarda Kalisza. Obaj w swych wystąpieniach
podkreślali konieczność angażowania się w życie publiczne, szczególnie naszego
środowiska mającego ich zdaniem tak duże możliwości opiniotwórcze. Mówili
również o wartościach, które bez względu na przynależność partyjną nas łączą.
Miłe i sympatyczne.
Osobnym wydarzeniem ,było odtworzenie na telebimie przesłania Aleksandra
Kwaśniewskiego, byłego Prezydenta i posiadacza legitymacji nr.1 Stowarzyszenia
„Ordynacka”. Obowiązki jakie na siebie przyjął w negocjacjach w imieniu UE
z Ukrainą nie pozwoliły mu na osobiste uczestniczenie w Kongresie. Tym niemniej
życzenia jakie nam przekazał i wartości na które się powoływał jednoznacznie
świadczą o bliskich więzach między nami. Sala przyjęła te życzenia gromkimi
brawami.
I jakby nie zgrzyt z kandydowaniem Andrzeja Rozenka do Zarządu Stowarzyszenia, to byłoby sielsko, ale jest inaczej. No cóż samo życie. Nie wiem jak było ze zgodą na kandydowanie, wiem że była to tajemnica poliszynela , że Andrzej dostał taką propozycję. Może niedomówienie,a może inna przyczyna. Nie mnie rozstrzygać te kwestie jest to osobista decyzja posła Rozenka. Mnie osobiście będzie go brakowało w tym gremium. Ze strony formalnej może i mało istotne, ale ze względu na reprezentatywność i różnorodność składu Zarządu moim zdaniem bardzo ważne. Szkoda.
A na koniec,taka refleksja. Próbowałem poszukać w różnych informacjach, na portalach i w mediach, chociażby wzmianek o naszym Kongresie i jego programie. Poza wzmiankami o panelu czterech premierów, nie doszukałem się nawet tez programowych. Tak jakbyśmy zaraz po panelu zeszli do „Hybryd” na imprezę integracyjną. To prawda ,że nikomu nie daliśmy po pysku, to prawda, że nie rzucaliśmy petardami, to prawda, że nie wymienialiśmy się zegarkami ani nie kupczylismy stanowiskami. Ale prawdą jest również, że na ile nam pozwoliła wiedza i wrażliwość społeczna próbowaliśmy podpowiedzieć co trzeba zrobić, żeby żyło się lepiej. No cóż pewnie to nikogo nie interesuje, a już na pewno tych co mają władzę.
Andrzej Orecki