80 lat Jałty , 4-11 luty 1945 ,Azja i Ameryka decydują, o Europie powojennej IIWW. Dzisiaj (13.02.2025) warto przypomnieć skutki i fakty.
Dzisiaj jednoznaczna deklaracja Prezydenta USA i Prezydenta Rosji żywo przypomina nam skutki Jałty. Czy się mylę? Poczytajcie jak było. Europa, a szczególnie młodzi Europejczycy nie chcą wyciągać wniosków z historii, ale warto bo układ sił dla Europy to jednak miejsce miedzy Ameryka i Azją. Nie zapominajmy o interesach jakie za sobą niesie jedwabny szlak rodem z Chin.
W roku 1939 świat zachodni nie chciał ginąć za Gdańsk, w roku 1945 nie chciał prowincjonalnej Polski u siebie; zakwalifikował nas do tzw. Wschodu. Nie zostaliśmy sfinlandyzowani. Przydzielono Polskę, jako łup wojenny, strefie skażonej ideologicznym skrzywieniem stalinowskiego czasu, w której wolność człowieka, wolność i prawda nie były wartościami, i do tego zapóźnionej cywilizacyjnie. Rozwijającej się znacznie wolniej od zachodniej Europy. Świadomi swojego miejsca na marginesie przemian, jakie przechodziła Europa Zachodnia, powodowanego ograniczenia suwerenności politycznej i gospodarczej kolonialnego uzależnienia od sowieckich rynków, kładliśmy kres polskim marzeniom o samostanowieniu narodu i europejskości, o normalnym życiu. Przesądzało to z góry ciągłe zostawanie w tyle za światem wolności i cywilizacji.
Polski miało nie być w ogóle, a Polaków czekał los podludzi. Hitler postawił sobie za cel fizyczną eksterminację Polaków. (według Hansa Franka: położenie kresu „historycznemu epizodowi” państwa polskiego). Tak się nie stało dzięki siłom wielkich mocarstw przy udziale Polaków walczących i ginących na wszystkich frontach drugiej wojny światowej. Krwi dla ojczyzny nie odmówił nikt, płacąc też krwawy haracz za zwycięstwo aliantów (Polska w czasie drugiej wojny światowej straciła ponad jedną piątą całej populacji. Zniszczeniu uległo 38% majątku narodowego). Dobrze się jej zasłużyli.
Nie stało się też i to, że Polska weszła w skład Europy Zachodniej. Znajdując się ciągle w strefie buforowej stała otworem najpierw dla Hitlera, a potem dla Stalina. W dokonującym się podziale krajów między mocarstwa, geopolitycznie przydzielono ją do Wschodu.
Maria Dąbrowska w swoim dzienniku pisze: …To co teraz zrobiono z Polską, przechodzi wszystko, co znane jest w dziejach jako cynizm i narzucanie narodowi obcej woli przemocą… I pomyśleć, że to wszystko odbywa się przy takiej samej obojętności świata, jak rozbiory w końcu XVII wiek.
Polska znowu przeliczyła się w rachubach na przyjaźń Zachodu i moralność międzynarodową, w sposób widoczny była przedmiotem politycznej gry. Od jego decyzji bowiem zależało, po której stronie cywilizowanego świata znajdzie się Polska powojenna. Tamtejsi politycy, głównie Roosevetl i Churchil, realizowali, jak zawsze, własne interesy, a w ich strefie interesów Polski nie dostrzegali. Churchil martwił się by „nie przekarmiać polskiej gęsi jadłem niemieckim (Ziemiami Zachodnimi) i był przeciwny oddaniu Polsce Śląska, bo może zdechnąć z niestrawności” i upierał się przy granicy na Nysie Kłodzkiej. Wielcy tego świata, przywódcy USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR (Franklin D. Roosevelt, Winston Churchill, Józef Stalin) na spotkaniu w Jałcie (4-11 lutego 1945) decydują o przebudowie Europy powojennej. Rozwiązania przyjęte przez Wielką Trójkę, zwane systemem jałtańskim, potwierdzone 17 lipca 1945 roku w Poczdamie przez Clementa Attle, Harry S. Trumana i Józefa Stalina dokonywały podziału Europy na dwie różniące się części z dominacją radziecką na obszarach wschodnich, otwierając przed Stalinem perspektywę całkowitego związania Polski z polityką ZSRR. Określono zachodnie granice i nowe państwowe terytorium (utrata kresów wschodnich a pozyskanie ziem zachodnich, których gwarantem był późniejszy militarny Układ Warszawski). Wychodząc z totalitaryzmu hitlerowskiego Polska popadała w totalitaryzm stalinowski, oba ją niszczyły, każdy inaczej. W decyzji tej tkwi źródło strat jakie poniosły kolejne pokolenia Polaków. Polską perspektywą stawała się wasalizacja przez ZSRR i degradacja cywilizacyjna, w której można było tylko, w ścisłych ramach określanych przez wschodnie mocarstwo, polskie możliwości optymalizować, zachowując suwerenność kultury i języka, zagospodarowując terytorium państwowe stwarzające przestrzeń życiową, budując możliwie najlepszą cywilizację wschodnią, co też robiono z etapu na etap ze zmiennym szczęściem, mimo oporu radzieckiego i polskiej niepodległościowej opozycji antyradzieckiej, i antypeerelowskiej, romantyczno-powstańczej uważającej, że w imię obrony narodowej godności wznioślej byłoby polec w z góry przegranym powstaniu (O ojców grób bagnetów naostrz stal…) niezgadzającej się ze światem powstałym po drugiej wojnie światowej, zbuntowanej przeciwko koniecznościom, przeciwnej uzależnieniom od ZSRR i wyrokom historii pozostawiającym kraj za żelazną kurtyną europejskiego rozwoju. Kontynuującą stary (od 1795 roku począwszy) spór o wykładnię polskiego losu i pojęcie patriotyzmu, winy i sprawiedliwości. Romantycy i męczennicy narodowej sprawy (utożsamiający kompromis z kolaboranctwem, wolejący romantycznie polec w akcie protestu niż przyjąć warunki jałtańskie) i żyć bez godności (Kto przeżyje, wolnym będzie; kto umiera, wolnym już) naiwnie śpiewali: jedna bombka atomowa, a wrócimy znów do Lwowa, i realiści idei narodowego przetrwania, trzeźwego pragmatyzmu (pozytywistycznie robiący swoje w takich warunkach, jakie zostały nam dane) mieli dwa etosy (śmielej – roztropniej), dwie stolice po dwóch stronach barykady; jedną w Londynie, drugą w Warszawie, a ich wieloletnia rywalizacja i potępieńcze swary, podczas których potrząsali sumieniami jak sztandarem narodowym przybrały schizofreniczny charakter. Jedni w imię moralnej powinności instalowania w nowych czasach Polski o kształcie międzywojennym wchodzili w konflikt z prawem i wyrokami historii, ich zdaniem niesprawiedliwymi, drudzy mieli nadzieję, że legalność będzie coraz bardziej sprawiedliwsza a nowa struktura gospodarcza korzystniejsza od poprzedniej, która przecież (doktryna dwóch wrogów) przyniosła narodową klęskę. Zaś ogromna większość Polaków żyjących w Polsce z jednej strony przeciwna gwałtowi na tradycji, z drugiej tworząca nową Polskę, miotana sprzecznymi uczuciami była schizofrenicznie rozdarta między oporem a akceptacją, buntem a zgodą. W okresie międzywojnia bali się faszyzacji, teraz bolszewizacji. Akceptowała rzeczywistość jako mniejsze zło, po koszmarze hitlerowskiej okupacji nie chciała pięknie zginąć pod bolszewickim jarzmem.
Wkraczanie państwa polskiego w socjalizm wówczas nie wydawało się nieszczęściem lecz wkraczaniem z międzywojennej demokracji burżuazyjnej i okupacyjnej zagłady narodu w demokrację ludową dla wszystkich, a przede wszystkim w suwerenność narodową (nie państwową) opartą o własną kulturę, a było to jedyne, realne wyjście obarczone dziś przez prawicę piętnem zdrady i zbrodni.
„Odwieczne nasze rozdwojenie polityczne – pisał w roku 1945 w „Tygodniku Powszechnym”, (artykuł „Porachunki narodowe”) Stefan Kisielewski, odwieczny konflikt między dwoma postawami i temperamentami, pomiędzy Trauguttem a Wielopolskim, Piłsudskim a Dmowskim musi zakończyć się wreszcie syntezą. Synteza jest możliwa: można połączyć patriotyzm z umiarkowaniem i cierpliwością, pragnienie czynu z rozsądkiem, miłość ojczyzny ze zdolnością do trzeźwego myślenia, odwagę z ostrożnością (…) Realizm, powściągliwość i przede wszystkim elastyczność i dyscyplina intelektu, która pozwoli nam stosować nie wyłącznie uczuciową reakcję odruchów, lecz prowadzić prawdziwie mądrą i świadomą politykę, polską politykę celowych kompromisów i szczerego, przez cały naród przyjętego i zaakceptowanego sojuszu z potężnym sąsiadem rosyjskim, sojuszu, który jednak oczywiście zapewni nam zachowanie w całości naszej niezależności i indywidualności tak kulturalnej, jak politycznej i ustrojowej.
Polsce siłą zaimportowano radziecki ustrój socjalistyczny (który nie był socjalizmem lewicy niekomunistycznej, lecz ułomnym, wypaczonym, zdeformowanym stalinowskim totalitaryzmem), do wprowadzenia którego nie była ona przygotowana. Negatywne skutki takiej operacji dużo wcześniej przewidział Karol Marks. W książce „Rok myśliwego” Czesław Miłosz napisał: W 1945 r. komuniści polscy mieli rację: Polska mogła istnieć albo w kształcie nadanym jej i zagwarantowanym przez Związek Sowiecki, albo przestać istnieć.|…| Żaden rząd pochodzący z wolnych wyborów nie dostałby Ziem Zachodnich. |…| Polska oznaczałaby wąski pas wzdłuż Wisły, zbyt gęsto zaludniony, żeby dawało to jakieś szanse. Żaden rząd zachodni nie wpadłby na taki pomysł jak Stalin, żeby wysiedlić miliony Niemców z ich wielowiekowych siedzib i oddać ten teren Polakom.
Warto dodać, że Polska mimo ograniczonej suwerenności była państwem powszechnie uznawanym na świecie za samodzielny podmiot prawa międzynarodowego. W działaniach kolejnych pokoleń na rzecz PRL nie było więc niskich pobudek. Jak dziś dowieść, że można było robić więcej? Że ustrój socjalistyczny nie był jedyną alternatywą dla Polski? Dla Zachodu zacofana i gospodarczo nierozwinięta Polska nie była zachodnioeuropejska, a jej miejsce znajdywało się we wschodniej strefie wpływów, podporządkowania i zapaści. Świat rozwinięty postrzegał Polskę jako zespół zagrożeń, których nie chciał mieć u siebie. Poglądy czterech mocarstw zwycięskich II wojny światowej w tym przypadku były takie same.
Wydobywając nas spod wszechwładzy niemieckiego narodowego socjalizmu oddawano pod wszechwładzę innego monstrum – socjalizmu stalinowskiego. W ten sposób spowodowano, że dzieje historii Polski powojennej i powikłane losy kilku pokoleń rozminęły się z historią Europy Zachodniej.
Nie mniej Polska była faktem. Nowa władza będąca koalicją różnych sił społecznych i obozów politycznych, odpowiadając na historyczne przecież pytanie: jaka ?, w Manifeście Lipcowym, ogłoszonym 22 lipca 1944, odpowiadała: PKWN deklaruje uroczyście przywrócenie wszystkich swobód demokratycznych, równość wszystkich obywateli bez różnicy rasy, wyznania i narodowości. Wolność organizacji politycznych, zawodowych, prasy i sumienia, a więc wytęsknioną polską drogę do wolności i pokoju dla dobra całego narodu. Rzeczpospolita Ludowa, w nowym ustroju, miała się stawać rzeczą wspólną wszystkim. Socjalizm miał uwzględniać polskie cechy narodowe i ucieleśniać interesy polskiego narodu. Głosił plebejski etos równości. Znosił nędzę i bezrobocie, milionom biednym i głodnym Polakom dawał bezpieczeństwo socjalne. Ciemne masy ludowe przekształcał w oświecony lud, który z kolei kulturowo przeobrażał kraj demokratyzując społeczne obyczaje. Dzieła kultury narodowej postanowiono uczynić zjawiskiem masowym, dostępnym dla ludu. Co też w stosunku do wielu utworów tak się stało. Patriotyzm kierowano w stronę rozwoju gospodarczego. Zapowiadano i realizowano z powodzeniem intensywną odbudowę z wojennych zniszczeń, skok rozwojowy w uprzemysłowieniu kraju w stosunku do własnego poziomu z roku 1939 oraz walkę z analfabetyzmem. Akceptowanemu powszechnie nurtowi społecznemu towarzyszył nie akceptowany kształt polityczny powojennych dziejów skażony stalinowskimi zbrodniami.
I tak, wbrew idei odrodzenia narodowego, zlikwidowano cały aparat Polski podziemnej stworzony w kraju podczas okupacji hitlerowskiej aresztując ludzi i wywożąc ich z kraju, bądź osadzając w więzieniach. Nie mały wpływ na taką sytuację miała klęska Powstania Warszawskiego, w którym (wg. dostępnych źródeł) zginęło ok. 200 tys. młodych Polaków zdolnych do walki, nauki, realnych zmian.
Likwidowano, traktowany wyraźnie jako przejściowy koalicyjny układ władzy. Już wówczas cynizm polityczny dochodził do głosu, choć nie wszyscy go dostrzegali. Nie podejrzewano także, że nowy ustrój kryje w sobie liczne siły hamujące zaangażowanie społeczne na drodze do europejskiej nowoczesności, nazywane po fakcie eufemistycznie błędami i wypaczeniami socjalizmu. Dodać wypada, że Polacy jak jeden mąż trwali w niezłomnym oporze wobec rusyfikacji w efekcie czego polski komunizm był naskórkowy. Wg. radzieckich Polacy byli jak rzodkiewki z wierzchu czerwoni a w środku biali.
Wszystko to działo się w okresie, w którym wychodziła ze wsi generacja ludzi młodych i parła na miasto, na jego kulturę, wymuszała prawa pierwszeństwa dla swoich nawyków, upodobań, potrzeb, zwyczajów, tęsknot.
Z tą ruchliwością społeczną związane było w sposób naturalny zjawisko osmozy kulturalnej. Miłość do ojczyzny, właśnie odzyskanej, patriotyzm i gotowość do poświęceń na rzecz odbudowy kraju dominowała nad podziałami społecznymi ludzi, którzy życie swoje ocalili na ruinach. Była Polska, a nie priwislański kraj, ani wyłącznie przepaść powojnia i był to fakt. Nosiła nazwę Polski, a język polski przestał być językiem prześladowanym. Może nie ta wymarzona, ale realnie istniejąca. Jej egzystencja przestała być śmiertelnie zagrożona (Polaków Hitler przeznaczył do zagłady i statusu niewolników). Właśnie skończyła się wojna światowa, w której zabito 50 milionów ludzi. A przecież świat zbyt daleko zabrnął w zbrodnię i zbiorowy strach i mogło być inaczej, jak pisał Tadeusz Borowski:
Nad nami – noc. Goreją gwiazdy,
dławiący, trupi nieba fiolet,
Zostanie po nas złom żelazny
I głuchy, drwiący śmiech pokoleń.
W latach 1948/49 niosących światu równowagę strachu, na tle trwającej zimnej wojny prowadzonej przez obóz kapitalistyczny i socjalistyczny i zacierającej ostatecznie wyraźną granicę między wojną a pokojem doszło do nowego zwrotu, który był odwrotem od polskiej drogi do wolności społecznej, a zarazem zwrot ten dawał odmienną odpowiedź na pytanie: jaka Polska? Socjalizm ściśle powiązany z imperializmem sowieckim patologizował się i dogmatyzował na radziecką miarę. Nowa droga wyraźnie zmierzała ku państwu ideologicznemu o jednym oficjalnym poglądzie. Wielka masa ludzi oderwana od wiejskich korzeni i sprowadzona do miast była podatna na populizm i ówczesną ideologię totalitarną. Rządzące siły polityczne zapoczątkowane w latach minionych procesy patriotyczne ogłaszają odchyleniem prawicowo-nacjonalistycznym. Aresztowany zostaje Władysław Gomułka, a następnie kardynał Stefan Wyszyński. PPR i PPS jednoczą się w jedną partię PZPR, co w efekcie minimalizuje wpływy socjalistów na kierunek rozwoju kraju. Nowym wyznaniem wiary jest stalinizm, występujący w swoistym, bo kosmopolitycznym przebraniu internacjonalistycznym. Radykalnej zmianie ulega życie kraju. Więź społeczna powszechnie zastępowana jest przez superorganizację państwową, której wszechmoc stale się umacnia. Stalinowska formuła państwa staje się formą wymuszenia na obywatelach ucieczki od wolności i składania wszystkich swoich interesów w ręce wszechogarniającego państwa oraz jego masowych organizacji politycznych. Odtąd, w myśl nowej doktryny, sensem życia jednostki było życie celami państwa. Ekonomiczna niezawisłość od państwa nie była możliwa. Postanowiono upaństwowić wszystko, pamięć historyczną i świadomość moralną, nawet ekspresję artystyczną. Jakub Berman w październiku 1951 r. mówił do pisarzy: Nie gardźcie piórem i słowem propagandysty…Dosięgnijcie waszą ostrą bronią kułaka i spekulanta, szpiega i dywersanta, amerykańskiego podżegacza i neohitlerowca. Osłońcie zawiły mechanizm kułackiej postawy, kułackiego wyzysku… pokażcie wielkość naszych czasów. Ład i porządek oparto na bezwzględnym posłuszeństwie wobec władzy i doktryny. Na tej drodze w żadnym wypadku nie można było liczyć na harmonizowanie autonomii jednostkowej z egzystencją wspólnotową, jak i na realizację emancypacyjnych dążeń narodu. Był to wybór dla Polaków nie do przyjęcia, bo pomijając ich zbiorową samoświadomość, obrażający ich tradycje narodowe. Formacja kulturowa pierwszych lat pięćdziesiątych opierała się na ludziach znanych, co stanowiło siłę ówczesnej ideologii. Inżynierowie ludzkich dusz okazywali się zaślepieni, albo cyniczni koniunkturaliści. Wielu z nich fanatycznie wierzyło w ówczesne dogmaty, czy mówiąc inaczej – zasady ideowe. Pokazać rozmach bitew klasowych, opromienić bohaterskie dzisiaj i radosne jutro – oto piękne zadanie sztuki realizmu socjalistycznego – pisał Tadeusz Borowski. Brandys pisał Obywateli a Konwicki Władzę, Andrzejewski – Partię i twórczość pisarza. Frazeologia i fasada silniejsze były niż obowiązek intelektualnego zgłębiania rzeczywistości i szczera prawda, do której zresztą dostęp był trudny i połączony z osobistym ryzykiem. Trwała nieustająca adoracja wodza międzynarodowego proletariatu i światowej rewolucji.
Dla nas Polaków największe znaczenie ma imię Stalina , ta postać, co olbrzymie swe światło zapaliła nad horyzontem historii. Wielki obrońca, który zawsze określał pokój w swoim genialnie prostym i jasnym umyśle nie we frazesach, ale w konkretnych wyrazach, pozostaje symbolem braterskiej współpracy między narodami. Jarosław Iwaszkiewicz, 1953, dla przypomnienia Stalin (Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili)
Imię Jego, imię naszych myśli i marzeń – nigdy nie opuści sztandaru, pod którym walczymy. W każdej drobinie naszej krwi, w każdej cząstce naszej woli na zawsze przetrwa mądrość i miłość, jakich uczył nas Stalin. Kazimierz Brandys, 1952.
Ludzi wielkich nic nie uchroni/ Przed poezją historii: legendą. / Już za życia zapowiedź im dzwoni / O tej pieśni, co śpiewać im będą./ Wieki dadzą jej rangę bajeczna:/ Epos, jakąś wszechludzką Bylinę,/ Z rewolucją, krasawicą wieczną./ Z wiecznie żywym herosem Stalinem. Julian Tuwim, 1951. Mądrość Stalina /rzeka szeroka/ w ciężkich turbinach /przetacza wody/ płynąc wysiewa/ pszenicę w tundrach/ zalesia stepy/ stawia ogrody. Adam Ważyk. Tak ówcześni odczuwali swoją ówczesność. Z czasem wszyscy oni w kolejnych utworach przeciwstawili się komunistycznej władzy. Czesław Miłosz akces twórców do stalinizmu tłumaczy zniewoleniem ich umysłów, wyalienowaniem artystycznej elity z narodu:
Poeta marzy o tym – pisze Miłosz – co mógłby napisać, gdyby nie był skrępowany przez swoje polityczne obowiązki, ale być może to, co jest tak piękne w marzeniu, rozwiałoby się całkowicie w chwili, w której zostałby zwolniony od tych obowiązków … Człowiek uczy się kochać wzniesione dookoła niego zagrody.
Dla ludzi z nadbudowy, którzy aktywnie tworzyli tę formację, kultura stawała się areną ślepej walki politycznej z wrogiem zewnętrznym czyli RFN i wewnętrznym, zmieniającym się w zależności od etapu. Utożsamianie sensu kreacji artystycznej z postawą polityczną prowadziło do politycznej indoktrynacji twórczości. Artysta, twórca miał bez reszty podporządkować swoją sztukę walce politycznej, nawet za cenę własnej suwerenności. Skoro łatwo było twórczością manipulować utrwalał się nawyk odgórnego dyrygowania. Na całe lata. Estetyczne funkcje sztuki zastąpiono funkcjami propagandowymi. Działalność krytyczną sprowadzono do działalności ideologicznej i doraźno-propagandowej. Polityka kulturalna głosiła konieczność rewizji mieszczańskich pojęć wartości. Wąskie deklaratywne rozumienie realizmu socjalistycznego jak i tradycyjne schematy artystyczne, jakich w sztuce używano, czyniły z niej sztukę właśnie dla odbiorcy mieszczańskiego, choć z założenia była ona adresowana do robotników i chłopów. Stawała się więc, wbrew hasłom propagandowym, sztuką służebną wobec politycznego dogmatyzmu i pozostającą na usługach niskokulturalnych.
W roku 1945 Wybrzeże Gdańskie wspólnie z całym krajem wchodziło w nowy czas rewolucyjny. Wyzwolenie spod okupacji hitlerowskiej, zmiana ustroju społeczno – gospodarczego, przesunięcie granic państwowych, wędrówki mas ludzkich wypędzanych z „ziemi skąd ich ród”, aby osiedlać się w nowych miejscach, często w domach ludzi z nich deportowanych, odbudowa ze zniszczeń, industrialny zryw – cała ta dynamika odradzania się życia z pogorzelisk wojny, wszystkie te wydarzenia wprawiające w ruch miliony Polaków zachodziły i w Gdańsku. Rewolucja społeczna rozpoczynająca proces wyrównywania szans i znoszenia dyskryminacji społecznej upośledzonych dotąd klas chłopskiej i robotniczej, będąca gwałtowną przemianą wprowadziła na scenę publicznego życia współczesnej Polski olbrzymie masy ludzi ogarniętych pragnieniem bycia kimś więcej niż byli czyniąc je podmiotem historii i dając im wykształcenie i kierowniczą rolę. Awans ten mógł się dokonać dzięki wybranej strategii przekształcania kraju z rolniczo – przemysłowego na przemysłowo – rolniczy, stanowiącej oś narodowego istnienia, pociągając za sobą rozwój techniki a więc i wymagający zmian kwalifikacji zawodowych i ciągłego ich podnoszenia.
Drzwi do średniego i wyższego wykształcenia stanęły otworem przed wszystkimi. W pierwszym stadium industrializacji powstawało społeczeństwo mobilne i kulturowo homogeniczne o egalitarnych oczekiwaniach: industrialna mieszanka.
O ile chłop kaszubski z pokolenia na pokolenie uprawiał ziemię i łowił ryby, o tyle zbiorowość stoczniowa i portowa składała się z ludzi przychodzących z różnych zawodów, bądź bez zawodów. Zmiana przynależności społecznej, był to awans do klasy dominującej, rządzącej, w łonie której rozstrzygać się miały ludzkie sprawy socjalizmu, w którym rodziły się wszelkie uprawnienia rządzących krajem ludzi. Był to też awans przez dostęp do wiedzy i wykształcenia, do grupy społecznie szanowanej, wreszcie do władzy i prestiżowych stanowisk. Fakt zdobycia przez rodzącą się klasę robotniczą dominującej pozycji politycznej awansował bowiem tę klasę jako zbiorowość a równocześnie tworzył warunki dla indywidualnych awansów członków klasy robotniczej, czy to w zmianie zawodu, podjęcia wyższych studiów, czy też w bezpośrednim wchodzeniu do elity władzy. Z tych to przyczyn społeczeństwo w swojej masie nie mogło być powściągliwe wobec głoszonych idei sprawiedliwości społecznej. W ten sposób rodziło się społeczeństwo masowe rewolucyjnej utopii, społeczeństwo obozu pokoju, który nie głosił haseł dialogu i tolerancji, przeciwnie, sprzyjał tylko własnym wzorcom życia, które miały podlegać światowej ekspansji. Ambicje przemysłowe Gdańska i Gdyni wywołały masowe migracje ze wsi, co w skutkach niosło załamanie się dawnych więzi międzyludzkich i obyczajów, poczucie kulturowego rozdarcia, konieczność przystosowania się do nowych warunków, wytworzenia nowej obyczajowości. Wszystkie proponowane publicznie wzory pracowały na wzorzec awansu chłopa na robotnika (chłoporobotnika, robotnikointeligenta). Rozpoczął się trudny i powolny, ale znaczący dla przyszłości proces proletaryzacji chłopów.
Wybrzeże w pierwszych powojennych latach przechodziło potężną migrację przestrzenną, klasową. I kulturową, zważywszy, że ciągnęli tu ludzie z nad Niemna. Spotykały się ze sobą różne kultury i obyczaje, dwie odporności narodowe: kaszubska – na germanizację i protestantyzm, z wileńską – na rusycyfikację i prawosławie. Jedni przywozili ze sobą wizerunek swojej opiekunki Matki Boskiej Ostrobramskiej, drugimi opiekowała się Matka Boska Swarzewska. Do odbudowy życia społecznego przystąpiło pokolenie, które ukształtował czas wojny. Wojna o bezprecedensowej skali geograficznej rzuciła ludzi w różne strony świata, sytuacje i kręgi doświadczeń. Wracając do Gdyni i Gdańska nieśli ze sobą uczucie rozdarcia, różną optykę widzenia spraw społecznych przyszłej Polski, różnorodne wzory kulturowe. Spotykali tu autochtonów i Kaszubów, ostoję polskości i polskiej kultury tych ziem. Jedni mieli w życiorysie opór przeciwko germanizacji, drudzy walkę na wielu frontach o wolność waszą i naszą, jeszcze inni przychodzili stamtąd, gdzie czerwone maki zamiast rosy piły polską krew, lub gdzie Oka przypominała Wisłę, wielu ze spalonych miast, ze skazą Oświęcimia, w którym doświadczyli człowieczej degradacji, dna cierpień, otchłani zła. Byli i tacy, którym oświadczono, że ziemia na której żyli od wielu pokoleń nie jest już ich ojczyzną. Szli do wyzwolonej Polski po krawędzi życia (Tren Bohdana Czeszki i Kwiecień Józefa Hena dają tego opis dramatyczny) świadomi, że, jak pisał Władysław Broniewski są w ojczyźnie rachunki krzywd, których obca dłoń nie przekreśli. W czasie sześciu lat okupacji, gdzie by nie walczyli myśleli o Polsce, ale różnie sobie ojczyznę wyobrażali.
O złożoności i tragizmie konfliktów, o tym jak wizje Polski wykluczały się wzajemnie mówił Popiół i diament Jerzego Andrzejewskiego. Tadeusz Hołuj w roku 1946 w piśmie Pokolenie tak oto formułuje dążenia ówczesnych młodych komunistów:
My, młodzi komuniści, których tak często nazywa się nowuryszami ruchu, przyszliśmy do partii nie pod wpływem uroku dialektyki i materializmu dziejowego, lecz dla realizowania właśnie tych spraw, jakie są nam, mnie i tobie, wspólne. Dla wolności, która wedle nas młodych tłumaczy się jednoznacznie, dla wolności od prześladowań za swoje przekonania i dla wolności uczciwej, otwartej walki o lepszy świat i wolność kształtowania życia narodu przez naród sam. Dla sprawiedliwości, która tłumaczy się u nas, młodych komunistów, jako równy start dla wszystkich, jako podział dóbr wedle pracy dla społeczeństwa, jako prawo do rozwoju. Do walki o nowego człowieka, niepodległego, prawego i silnego, o świat, ojczyznę ludzi pracy, o obalenie granic wrogości, o pokój między ludźmi.
Wybrzeże stawało się dla wielu z nich miejscem spotkania i asymilacji. Nieco łagodniej proces ten przebiegał na terenie sztuk pięknych i muzyki w Gdańsku. Twórczość osiadłych tu artystów wchodziła w socrealizm z dobrymi tradycjami, one w znacznym stopniu obroniły ją przed socrealizmem, jako monometodą. Państwowe instytucje kultury wymierzone były w społeczeństwo masowe, dowożone na akademie, festyny, spektakle teatralne, a więc w zbiorowość ludzi biernych. Zinstytucjonalizowana kultura stawała się terenem, na którym indoktrynacja propagandy politycznej osiągnęła spore stężenie. Obowiązujący wzorzec kultury wyprowadzony z panującego oficjalnie monistycznego konformizmu miał charakter życia kolektywnego a eksponował interes wspólny kosztem interesów indywidualnych. Działania wbrew kolektywowi kwalifikowano jako antyspołeczne. Kultura ówczesna była nietolerancyjna, dogmatyzująca ludzki sposób myślenia o rzeczywistości, preferująca dychotomiczny podział świata na socjalistyczny czyli dobry, i kapitalistyczny tj. zły. Kultura blokowała swobodny przepływ informacji między narodami. Informacja państwowa miała być informacją jedyną i wystarczającą. Zachodnie rozgłośnie informacji kwalifikowała jako wrogie. Kształtowała więc ludzi jednostronnie informowanych, a w efekcie niedoinformowanych, wytwarzając potrzebę szukania informacji poza obiegiem oficjalnym. Potrzeba ta przekształciła się w masowy nawyk słuchania ‘Radia Wolnej Europy’ trwający po lata dziewięćdziesiąte, a ta rozgłośnia radiowa działała w przeświadczeniu o niezwykłej misji dziejowej, nawiązując do wielkich tradycji polskiej emigracji europejskiej.
Proces wychowania społeczeństwa przez państwo przebiegał w atmosferze zaszczepiania nienawiści, z jednej strony do rodzimego kułaka i wszelkich przeżytków kapitalizmu przedwojennego, a z drugiej do zamorskiego imperialisty. Kształtował się i rozwijał język nienawiści, jako język propagandy politycznej. Tworzyła się kultura, w której kwitł donos, rozwijała się dwulicowość i dyspozycyjność, konformistyczny pragmatyzm, moralność instrumentalna, umysły zniewolone. Oficjalnie i bezwzględnie obowiązywała tzw. odwaga i komunistyczna bezkompromisowość, czujność rewolucyjna i wizja światowej rewolucji. W życiu codziennym ideologia ta tworzyła atmosferę podejrzeń i denuncjacji, prześladowań za pochodzenie społeczne czy wyznania religijne. Socjalistyczne stosunki międzyludzkie w praktyce zbyt często oznaczały, że nikt do nikogo nie miał zaufania.
Euforia pierwszych lat odbudowy miała znaczny wpływ na samopoczucie obywateli żyjących w atmosferze ciągłego wyścigu produkcyjnego i bicia rekordów budowlanych, a którego tempo wydawało się oszołamiające. Rodzili się wzorowani na stachanowcach ‘ludzie z marmuru’, jako wzory osobowe godne naśladowania. Stawali się bohaterami kultury masowej, jej gwiazdami. Brak możliwości porównywania własnych sukcesów z krajami innymi, uniemożliwiała zapuszczona ‘żelazna kurtyna’.
W latach 1948 – 1949 wbudowano w polski mechanizm państwowy tendencję do niszczenia wszelkich istniejących więzi społecznych i wszystkich spontanicznych krystalizacji życia zbiorowego. aby zastępować go formami totalitarnymi, narzucanymi przez państwo. Pojawiły się wtedy deformacje systemu, które nigdy do końca nie zostały przezwyciężone – czytamy w uchwale IX zjazdu PZPR. Kiedy nadchodził kolejny kryzys państwa ideologiczno-biurokratycznego musiał on zawsze być głęboki i wszechogarniający na miarę wszechogarniającej odpowiedzialności partii. Brak perfekcji organizacyjnej w tak pomyślanym systemie powodował, że ubezwłasnowolnienie ludzi w stalinowskich latach nie potęgowało się i nie utrwalało na stałe. Mimo, że w latach stalinowskich na polskiej historii dokonywano operacji jawnie mistyfikacyjnej skrajnie instrumentalizując przeszłość dla potrzeb aktualnych, tradycja kulturalna, pamięć historyczna narodu, zakorzenione głęboko poszanowanie dla wolności były na tyle silne, że zdobycze totalitaryzmu stalinowskiego, trwającego zresztą w Polsce stosunkowo krótko, nie mogły być imponujące.
Od roku 1949, mimo kolejnych wybuchów społecznych i reform, zawsze częściowych, żaden z podstawowych problemów polskiego życia narodowego nie został rozwiązany do końca. W gospodarce ciągle dominowały tendencje do nakazowego i autokratycznego systemu rządzenia. Nigdy też nie udało się sprawić, aby sztuka nie była narzędziem polityki a kultura politycznym instrumentem dla osiągania doraźnych celów politycznych, zamiast światem wartości. (Potrzebna jest sztuka, która wskazuje ludziom drogę do lepszego jutra socjalistycznej ojczyzny…), a artysta nie musiał stać po czyjejś stronie. W latach nadchodzących zanotujemy wyjątkową uporczywość w nawrotach do dyrygowania sztuką.
W 1950 roku reaktywowano, a zdaniem wielu powołano do życia i działania Zrzeszenie Studentów Polskich organizacje środowiska akademickiego która miała być naturalnym matecznikiem transformatów. W Gdańsku siedzibą ZSP został neorenesansowy reprezentacyjny pałacyk wzniesiony w latach 1898–1901 przy ówczesnej ulicy Elizabethwall (obecnie Wały Jagiellońskie 1), obecnie siedziba Rady Miasta Gdańska, Obecnie znany potocznie jako Stary Żak ze względu na fakt, że dawniej był siedzibą Klubu Studentów Wybrzeża ZSP „Żak” a także Rady Okręgowej ZSP i BPiT ZSP ALAMTUR, wielu klubów studenckich. Na przestrzenia lat byli w nim Generalna Komendantura Garnizonu Pruskiego, Dowództwo XVIII Korpusu Armijnego, gen. Richard Haking, głównodowodzący alianckimi siłami okupacyjnymi (1920), Wysoki Komisarz Ligi Narodów w okresie Wolnego Miasta Gdańska, Wehrkreiskommando i gauleiter Albert Forster (w czasie II wojny światowej), Komitet Miejski PZPR (1945–1957), Klub Studentów Wybrzeża „Żak” (1957–1995), Rada Miasta Gdańska (od 1999). Dzisiaj skrót ZSP, jak i pełną nazwę Zrzeszenie Studentów Polskich wymazano z oficjalnych publikatorów – dlaczego? Prezydent Polski dwóch kadencji Aleksander Kwaśniewski jasno potwierdza, że był działaczem ZSP i działał również w klubie przy ul. Wały Jagielińskie 1 w Gdańsku.
Czytelniku o czym przypomina Ci ta opowieść oparta na faktach historycznych? Wszyscy oglądaliśmy 80 rocznicę wyzwolenia obozu zagłady utworzonego przez Niemcy pod przywództwem Adolfa Hitlera na ziemiach polskich tj. Auschwitz Birkenau, a wyzwolonego przez Armię Czerwoną. Obecni byli przywódcy 60 krajów, brak Prezydenta USA, Prezydenta Rosji, Prezydenta Izraela. 80 lat Jałty minęło z klika dni temu 04 – 11 .02.2025.
c.d.n.