Pogrobowcy Idei
Lato odeszło,ca wraz z nim wakacyjny spokój . Premier Tusk znudzony skrzeczącą rzeczywistością i brakiem pomysłu na zbliżające się wybory samorządowe i parlamentarne, zastosował zgrabny manewr ucieczki do przodu i dał się wybrać przewodniczącym Rady Europy. Przy tej okazji zabrał ze sobą paru przyjaciół z ekipy, a paru zostawił na pastwę nowo tworzącego się układu.
W ogóle obserwując ruchy na scenie politycznej, znikanie i pojawianie się różnych starych-nowych polityków odnoszę wrażenie, że nasza klasa polityczna bez względu na opcję jest już mocno nadszarpnięta i wypalona, a na dodatek bez koncepcji na przyszłość. Dowodem na to, jest chociażby podejście do kampanii samorządowej polityków, którzy w swej dialektyce pełnej frazesów o podmiotowości samorządów i roli społeczeństwa obywatelskiego zwołują raz po raz, ogólnopolskie konwencje. Tylko co oni chcą na nich ustalać , to że płoty mają być wszędzie zielone, czy której gminie dać,a której nie? A kimże są ci niezłomni krzewiciele centralizmu demokratycznego? To partie, które nie dość, że same w swych strukturach są feudalne, to jeszcze chcą ten styl narzucić całemu krajowi. Wygląda na to, że ci odnowiciele już dawno zapomnieli o co walczyli i dokąd zmierzali. Więc pytanie o jaką Polskę nam chodzi samorządową, resortową, czy partyjną wciąż pozostaje aktualne.
Niektórzy nawet znają na nie odpowiedź, więc zamiast udawać i ogłaszać termin wyborów samorządowych, partie powinny pozbyć się hipokryzji i ogłosić wybory partiorządowe. Nie ma co się przy tym martwić niską frekwencją i brakiem zaangażowania obywateli, bo i tak się za nich wszystko wymyśli, ustali a później jak Bóg da, a partia pozwoli, to coś nie coś zrealizuje.
Bezpośredni wybór marszałka,jednomandatowe okręgi , zniesienie uprzywilejowanej pozycji partii politycznych. Określenie środków finansowych i dostępu do mediów, takich samych dla wszystkich i nieuchronność utraty mandatu przy przekroczeniu tych zasad, to tylko nieliczne postulaty dzięki którym lokalne wybory mogą się stać naprawdę samorządowymi.
I wcale nie odmawiam działaczom partyjnym prawa do kreowania i budowy swoich „małych ojczyzn”, ale uważam że powinni to robić współtworząc program regionalnego, czy lokalnego samorządu, wraz z innymi ludźmi , czy organizacjami, a nie poddawać się dyktatowi swojej centrali , czy dyscyplinie partyjnej.
Tym właśnie różnią się wybory samorządowe od partiorządowych . Więc nie mówcie nam , że Polska samorządem stoi, gdy decydujecie o jej losach i możliwościach rozwoju w zaciszu resortowych gabinetów i na partyjnych naradach.
Aż dziw bierze , że prawie wszyscy wpisują się w tak pojętą demokrację samorządową. No może poza konserwatywnymi nurtami prawicowymi, które już od dawna mają określoną wizję na temat
roli społeczeństwa w sprawowaniu władzy. Ale co na to lewica? Ano lewica się jednoczy.
Ostatnio Leszek dogadał się z Milerem,a Miler z Leszkiem i stworzyli Sld-lewica razem.
Tak naprawdę to nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, bo ani w słupkach poparcia nie przybyło, ani nie stworzyło wrażenia jedności , ani też nie wniosło żadnych zmian jakościowych, czy programowych.
A przecież tak niewiele potrzeba, by zrozumieć ideę samorządu. Wystarczy czytać i analizować dostępne opracowania, wsłuchać się w opinie prawdziwych samorządowców i ocenę jego działalności przez społeczeństwo.
O wielu tych sprawach traktuje „Raport o stanie samorządów” profesora Hausnera w którym autor wskazuje konieczność zmian w podejściu do samorządu i jego rozwoju. Aż dziw bierze, że ideolodzy partyjni nie wprowadzają tych propozycji do swoich programów naprawy Rzeczpospolitej. Czyżby dał o sobie znać chichot historii, trącający Orwellem, że ci którzy walczyli o demokrację i władzę dla wszystkich, dzisiaj stają się pogrobowcami idei samorządowej i roli jaką powinno odgrywać społeczeństwo obywatelskie w sprawowaniu władzy.
Andrzej Orecki